Drugiego września o godzinie 17.30 żołnierze 2
kompanii 55 pułku piechoty zaatakowali przejście graniczne Geiersdorf.
Polski oddział wdarł się na osiem kilometrów w głąb terytorium Niemiec! A
takich wypadów tego dnia było o wiele więcej.
Ów
atak miał na celu jedynie zdobycie informacji na temat umieszczenia tam
armii niemieckiej. Wywiad miał na celu stwierdzenie, czy po niemieckiej
stronie granicy stacjonują większe siły niemieckie.
Takie
śmiałe wypady na niemiecką stronę ukazały, że Niemcy nie byli gotowi na
obronę i można snuć teorię, że gdyby cała armia „Poznań”, bezczynnie
oczekująca na atak Niemców, ruszyła na podbój, to niemieckie wojska
musiałby zrezygnować z drogi na Warszawę i zawrócić, aby bronić swojego
kraju. Inne źródła donoszą, że gdyby walki w Polsce przeciągnęły się o
dwa, trzy tygodnie, Niemcom zabrakłoby amunicji. Byli w sytuacji
podbramkowej i nie mogli się już wycofać.
Podobno
Alistair MacLean jest autorem słów: „Jeżeli chcesz pokonać wroga,
musisz być równie wredny jak on”. Niestety polscy żołnierze zawsze
cechowali się godnością i honorem, bronili jedynie atakowanych terenów, a
działania zaczepne na terenie wroga kończyły się jedynie na
rozpoznaniu.
Można
tu znowu przypuszczać, że do odwrotu sił niemieckich mógł doprowadzić
jedynie atak polskiej armii na pozostawione pod słabą ochroną pozycje
niemieckie. Niemcy nie byli tak honorowi jak Polacy i bestialsko
atakowali z samolotów ludność cywilną, bombardowali miasta, które wcale
się nie broniły.
Odpowiedź
na pytanie, czy przedstawione powyżej działanie przyniosłoby oczekiwany
efekt, pozostaje bez odpowiedzi. Bez odpowiedzi pozostaje również
pytanie, czy Rosjanie napadliby na Polskę, gdyby Niemcy nie zaczęli
wygrywać. Warto wspomnieć też o tym, że Stalin, podobnie jak Hitler, od
lat przygotowywał się do podboju Europy.
Należy
jednak pamiętać, że umowy międzynarodowe z Anglią i Francją nie
obejmowały nic poza obroną swojego kraju. Polacy uważali, że
przestrzeganie umowy politycznej stanowi gwarancję bezpieczeństwa i
pomocy zaprzyjaźnionych krajów. Wtargnięcie na stronę niemiecką mogłoby
zostać źle odebrane i jednocześnie stanowić odpowiednią wymówkę na brak
reakcji z krajów, które wcale nie zamierzały tej umowy dopełnić. I
zaczęli reagować dopiero czując własne zagrożenie.
Historia
jednak nie ukrywa faktu, że król pewnego mocarstwa, o wiele wcześniej,
nakazał swoim okrętom atakować każdy inny statek, który pierwszy nie
pozdrowił ich banderą — nie ukłonił się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz