Albert Einstein powiedział, że jedyną pewną
rzeczą w życiu jest zmiana. Jak szkoła przygotowuje nas do zmian? Na ile
to, co nas w życiu zaskakuje, to zmiana? A na ile to brak przygotowania
do zmiany? Jak być przygotowanym? Jak nie dać się zaskoczyć?
Są na świecie rzeczy, które się filozofom nie śniły...
...i są na świecie rzeczy, o których w
żadnych szkołach nie uczą. Co się komu śni czy nie śni, to jego sprawa i
jak będzie chciał o tym opowiedzieć, to na pewno to zrobi. Mnie nurtuje
bardziej, dlaczego w szkole nie nauczono mnie, jak żyć, aby odnosić
sukcesy, jak cieszyć się z sukcesów innych? Pytałam innych, którzy
chodzili do innych szkół, w innych krajach, i też nic, poza wiedzą
specjalistyczną oraz tym, co jak cień snuje się za ludźmi: "Ucz się,
abyś mógł skończyć dobrą szkołę, zdobyć dobrą pracę i dobrze zarabiać". W
tych rozważaniach pominę wartość dodaną do każdego dnia nauki, czyli
poznawanie nowych ludzi, ich zachowań, kultury, obyczajów oraz
rozwijania w sobie talentów, dzięki zaangażowaniu wspaniałych ludzi.
Wracając jednak do tego, czego w
szkołach nie uczą. Wszystkie szkoły, różnego typu, rywalizują między
sobą, proponując coraz więcej zajęć pozalekcyjnych, nowe kierunki
studiów, uatrakcyjniają metody nauczania, wymyślają coraz lepsze pomoce
naukowe... I chwała im za to! Ale to i tak służy głównie temu, aby jak
najlepiej wyuczyć się zawodu i iść zarabiać pieniądze, aby móc wziąć
kredyt na dom czy mieszkanie, kolejny kredyt na samochód, a jak jesteś
specjalistą i masz własną praktykę (lekarz, mechanik, prawnik), to
jeszcze leasing na sprzęt. No i jeszcze wykształcić dzieci, które
powielą, w mniejszym czy większym stopniu, twoje poczynania. Słowem: ucz
się, zdobądź dobry zawód i do kieratu!
Sięgając pamięcią do epoki minionej, to
nawet miało jakieś, wątpliwe bo wątpliwe, uzasadnienie. Zaprogramowano
nas, że tylko państwo zapewni każdemu wszystko to, czego potrzebuje
obywatel do zwykłego życia. Przykazano również, żeby za niezwykłość
nawet się nie zabierać, bo to niedozwolone i będzie karane. Ucz się, a
damy ci pracę, po 40 latach dostaniesz emeryturę i masz być szczęśliwy
ku chwale ojczyzny, za którą przodkowie krew przelewali. I wszyscy
ochoczo, mniej lub bardziej, poddawali się zaleceniom państwa, które w
zamian dawało im poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji: ucz się, pracuj
a dostaniesz emeryturę. Ludzie tej generacji mają wręcz wytatuowane w
swej psychice, że jest to jedyny sposób na szczęśliwe życie.
Heraklit z Efezu zauważył, że jedyną stałą rzeczą jest zmienność.
I choć było to całe wieki temu, sprawa ani na chwilę się nie
zdeaktualizowała. Doczekaliśmy się zmian — już nie pierwszych i na pewno
nie ostatnich. Podczas gdy mniej odporni przedstawiciele starszej
generacji wychodzą pomału z szoku (jednocześnie chłoszcząc się: "A, co
to za czasy! Kiedyś, panie, to było dobrze, każdy pracę miał i o nic się
nie martwił, a teraz, patrz pan, jak ci młodzi gonią, a jakie chamstwo
się szerzy"), to młodzi gonią do przodu, bo tak jak dziadkowie i rodzice
to już nie da rady, a nikt nie uczy, jak można inaczej. A że można, to
pewne, bo słyszy się i mówi o tych młodych i bogatych. Tylko skąd oni
wiedzą, co robić, żeby sukces i te sprawy? Oni dowiedzieli się, że
„w czasach zmian, świat należy do tych, którzy się uczą, podczas gdy ci, którzy już się ‘nauczyli’ okazują się świetnie przygotowanymi do życia w świecie, który już nie istnieje."
Skąd się dowiedzieli? Może z książki
samego autora tego stwierdzenia, Erica Hoffera. Może, przygotowując
jakąś pracę na temat finansów i inwestowania, zapragnęli skorzystać z
nowszej lektury i trafili np. na książki Roberta Kiyosaki, dajmy na to,
na jego "Inwestycyjny poradnik bogatego ojca”. Można by tu wymieniać w
nieskończoność, a wszystko i tak dałoby się podsumować stwierdzeniem, że
znajdywanie zarezerwowane jest dla szukających. Oni po prostu
zauważyli, że świat się zmieni i nie chcieli zostać z tyłu.
Nikt nie musi zostawać z tyłu, w okopach
starego systemu gospodarczego. Tyle tylko, że tam po prostu...
wygodnie. Ciasno, ale znajomo! A i stare porzekadło mówi: ‘lepszy stary
wróg, jak nowy przyjaciel’. W takim razie — POWODZENIA! Stary wróg,
choć znajomy, nie nauczy niczego nowego, natomiast nowy przyjaciel może
nauczyć więcej, niż się filozofom śniło, albo i nie śniło.
Czy ten nowy przyjaciel będzie wykładał w
szkole? Raczej nieprędko — jest zbyt nowy dla starego i zbyt ociężałego
systemu kształcenia. Ale jak mówią: ‘kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu’.
Więc szukamy sposobu. Uczęszczamy do szkół, bo analfabeta też nie
podoła w dzisiejszych czasach, rozwijamy swoje talenty i dodatkowo
robimy drugi fakultet, który pomoże nam zdobytą wiedzę przełożyć na
działanie, a w konsekwencji na sukces. Gdzie zrobić taki fakultet? Na
szkoleniach rozwojowych i motywacyjnych, w klubach cashflow, czytając
inspirujące książki, czy rozmawiając z ludźmi sukcesu — możliwości jest
wiele i wszystkie są do wykorzystania, gdy tylko chęci dopiszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz