Letnie morze
dopiero po zachodzie słońca ukazuje swą fascynującą twarz. Raczy nas
pokazami rozbłysków, świeceń i migotań. Te światła są efektem
fosforescencji pierwotniaków żyjących tuż pod powierzchnią wody. Głównie
są to pierwotniaki Noctiluca. Dodatkowym efektem widowiskowym jest ruch
płynących ryb, delfinów czy mątw pobudzający owe rozświetlenia wody. Te
śmigające, ogniste strzały, przewalające się w wodzie świetlne ferie
błękitno-zielonkawych, różowawych i białych rozświeceń to niezapomniane
obrazy. W innych miejscach, gdzie zimna woda podpływająca z głębin
oceanu białą pianą burzy się na powierzchni, która przypomina ciemny
ogród, tam właśnie unoszą się nieprzebrane stada świecących punkcików.
Przypominają niby roje świetlików będących w ciągłym ruchu wznoszenia
się, opadania, kołowania, balansowania, znikania i ponownego pojawiania
się w silniejszym rozbłysku. To raczki Meganyctiphanes. Żyją one w
ciemnościach głębin, w lodowatej wodzie, a teraz prąd wstępujący porwał
je ze sobą i uniósł ku górze. A my możemy zobaczyć ich fosforyczne
iskrzenie. I nie wszyscy sobie nawet zdają sprawę z tego, że oglądają
to, czego normalnie nigdy by nie ujrzeli – tak daleko i głęboko jest to
ukryte przed naszym wzrokiem.
W rejonach oceanów, gdzie
spotykają się różne prądy morskie, na przestrzeniach dziesiątek mil,
zaobserwować możemy białe wstęgi, pasma kręte niby olbrzymie warkocze
zaplecione w wodzie i niedbale rozciągnięte. Ich białe kształty
najłatwiej dostrzegają ptaki unoszące się nad wodą. To setki tysięcy
biało-bladych meduz Aurelia aurita. W innych miejscach zbierają się
czerwone meduzy bełty Cyganea. Początkowo ich pulsujące rytmicznie
klosze są wielkości monety jednogroszowej. Ale już w połowie lata będą
miały rozpiętość parasola. Poruszają się dostojnie ciągnąc za sobą całe
warkocze długich macek. W ich gęstwinie oraz pod parasolami znajdują
bezpieczne schronienie stada młodych plamiaków i dorszy.
Na oceanie Atlantyckim, nad
bezkresnymi łąkami planktonowymi, jakie początkowo rozrastają się
głównie w jego częściach północnych pojawiają się niewielkie, o
brązowawym upierzeniu, ptaszki. To płatkonogi (Phalarope). Ich
ćwierkanie niesie się ponad wodą, toteż łatwiej je niejednokrotnie
usłyszeć niż dostrzec. Ptaszki te gniazdowały w podbiegunowej tundrze.
Teraz wyprowadzają swoje młode nad ocean. Będą leciały to wznosząc się,
to znów nagle opadając lub śmigając tuż nad falującą powierzchnią
uparcie na południe. Omijając lądy, przez równik na południowy Atlantyk,
by na tamtejszych planktonowych polach karmić się i tuczyć, nim na
zimę wrócą znów na północ. Nie będą szukały lądu lecz zajmą się
wypatrywaniem wielorybów. Te, bowiem, posiadają dar umiejętności łatwego
odnalezienia dużych skupisk planktonu. Dla płatkonogów będą
przewodnikami.
Na Morzu Beringa znajdują się
dwie, nie duże skaliste wysepki. Gołe kamienie wystające ponad
powierzchnię wody. Mają w sumie kilkanaście mil kwadratowych. Na tym
niewielkim obszarze gromadzą się milionowe stada uchatek. Nagie skały
drżą od ich ryków. Na początku lata matki rodzą na ogół jedno młode.
Wychowywanie młodego pokolenia zajmuje fokom większą część lata. Oznaką
nadchodzącej jesieni jest ich migracja. Pokonują mglące się wody Morza
Beringa, potem przez burzliwe przesmyki wzdłuż Aleutów, by na koniec
wydostać się na otwarty, południowy Pacyfik. Docierają wreszcie do
pionowo opadających w morze urwisk ścian kontynentów. Tu znajdują się
wody absolutnie ciemne, bardzo głębokie wody, w których żyją duże ilości
ryb. I tutaj, nareszcie, foki mogą polować w nieprzeniknionych
ciemnościach, znajdując w mrocznych głębinach obfitość pożywienia.
Nad przybrzeżnymi wodami, nad
zatokami, nad mniejszymi akwenami morskimi zaczynają się pojawiać, zrazu
pojedyncze, klucze lub stada ptaków wędrownych. Na oceanie tu i ówdzie
dostrzec można mżenia pierwszych, jesiennych fluorescencji. Kończy się
lato. Przeminął następny sezon życia oceanu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz