środa, 23 stycznia 2013

Wołyńska brygada kawalerii 1939

Nie z szablą w dłoni, jak mówią głupcy, ale uzbrojeni w działa 37mm i broń przeciw pancerną czekali na nadejście niemieckich czołgów. Gdy czołgi wyjechały z lasu, polska kawaleria zatrzymała niemieckie natarcie. Kawaleria zniszczyła przeszło 100 niemieckich pojazdów w jeden dzień!

Niemcy charakteryzują się zaniżaniem własnych strat, dlatego wiele faktów historycznych nie zgadza się z ich podaniami. Może tu też mówimy o wyimaginowanej niemieckiej precyzji?
Wchodząca w skład Armii Łódź Wołyńska Brygada Kawalerii pod dowództwem Juliana Filipowicza od pierwszego września dzielnie i skutecznie broniła się w okolicach wsi Mokra. Tylko pierwszego września w walkach z wojskiem 4 Dywizji Pancernej pod dowództwem gen. por. Georga Hansa Reihardta, choć sama straciła około 400 ludzi i pięć dział, zniszczyła około stu pięćdziesięciu niemieckich pojazdów, w tym siedemdziesiąt sześć czołgów.
Polska kawaleria skutecznie potrafiła zatrzymać Niemców w miejscu, choć siła wroga przewyższała znacznie obrońców Polski. Na ten temat można snuć wiele ideologii, jednak prawdą jest fakt, że obrońca broniący swojego terenu jest o wiele skuteczniejszy niż atakujący najeźdźca, który nie tylko nie zna terenu, ale też brakuje mu odpowiednich motywacji.
Nocą trzeciego września Brygada uderzyła na Kamieńsk, niszcząc kilkanaście cystern należących do 1 Dywizji Pancernej. W czasie ataku zginęło przeszło stu żołnierzy niemieckich.
Propaganda niemiecka skutecznie radziła sobie z faktami historycznymi. Opowiadała o wielkiej mechanizacji własnej armii, choć sami posiadali najwięcej koni. Niemcy posiadali również własną kawalerię, z tym, że ich formacja nie mogła w najmniejszym stopniu równać się z Polakami — to chyba jedyny powód, dla którego historia zaciera te ślady.
Kawaleria nie była oddziałem, który istniał z powodu tradycji i historii, ni też z powodu miłości do koni. Kawaleria posiadała niesamowitą skuteczność. Była najgroźniejszą formacją, mogła przedzierać się przez bagna, podchodzić przeciwnika w lesie, nie robiąc przy tym hałasu, i nie potrzebowała żadnych dróg, a „paliwo” było dostępne wszędzie.
Wołyńska brygada kawalerii, łącząc się z innymi formacjami, wycofywała się przed licznym i pozbawionym skrupułów przeciwnikiem, który strzelał do cywilów, bombardował wioski i miasta, łączyła się z innymi ocalałymi oddziałami i prowadziła nadal działania obronne.
Kawalerzyści bronili się dzielnie i nikt nie jest w stanie przesądzić o wyniku walk, gdyby Rosjanie, jako kolejni bez wypowiedzenia wojny, 17 września nie zaatakowali okaleczoną armię broniącą Polski.
Tu również rosyjska propaganda zataja wiele. Polacy pomimo rozkazów naczelnego dowództwa, aby unikać walk z Rosjanami, walczyli z nimi przy każdej możliwej okazji.
Kawalerzyści przeprowadzili walkę z Rosjanami o Busk — mało jest wiarygodnych źródeł historycznych, żeby można podać faktyczne zdarzenia z tej walki. W czasach tzw. komunistycznych w Polsce nie mówiono o walkach, o ataku, ale o zajęciu terenu przez Rosjan jak o czymś naturalnym. Chcieli i przyszli, zajęli teren — normalne. Potem przez długie lata niszczono zapisy, bito do nieprzytomności ludzi, którzy walczyli, ale szczególnie traktowano tych, którzy usiłowali zachować prawdę historyczną dla potomnych.
Faktem historycznym jest, że Wołyńska Brygada Kawalerii skapitulowała przez Niemcami dwudziestego piątego września pod Rawą Ruską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz