Wszyscy wiedzą, że niedobór żelaza prowadzi do
anemii, Jednak zapewnianie właściwego funkcjonowania czerwonym krwinkom
to tylko jedna, choć najistotniejsza rola żelaza. Bez żelaza ciałka krwi
nie mogłyby pobierać tlenu z powietrze, ani rozprowadzać po organizmie,
by zapewniał ciepło i podtrzymywać życie.
Inne zadania żelazo
wypełnia jako składnik enzymów uczestniczących w syntezie DNA, a inne
tych enzymów, które umożliwiają komórką pozyskiwanie energii z glukozy,
czy neutralizują rodniki. Żelazo potrzebne jest do właściwego
funkcjonowania mózgu. W mózgu znajdują się obszary o dużym stężeniu tego
pierwiastka, co może wyjaśnić przyczynę niedoboru żelaza u dzieci z
opóźnienie rozwoju umysłowego.
Żelazo jest niezbędne niemal dla
wszystkich organizmów żywych, od mikroorganizmów po ludzi. Musimy
systematycznie uzupełniać zasoby żelaza, gdyż każdego dnia tracimy pewną
ilość tego pierwiastka przez ściany żołądka i jelit. Mimo to rzadko
zdarza się, aby zdrowy człowiek cierpiał na niedobór żelaza, nawet jeśli
doświadczy dużego upływu krwi. Czasem jednak ludzie lubią przyjmować
zbyt wiele żelaza, uzupełniając nim dietę, w błędnym przekonaniu, że
pozwoli to zachować witalność i zdrowie.Przeciętny mężczyzna potrzebuje
dzienni 10 mg żelaza, kobieta 18 mg. Taką ilość zapewnie codzienne
pożywienie. Kobiety w ciąży potrzebują zwiększoną ilość żelaza, dlatego
powinny spożywać produkty o jego dużej zawartości: wątrobę, wołowinę,
wzbogacone żelazem płatki śniadaniowe, prażoną fasolę, masło orzechowe,
rodzynki, chleb, jajka, czereśnie. Jeśli te zwykłe pokarmy nie
zadowalają podniebienia, można je zastąpić kawiorem, czerwonym winem i
dziczyzną.
Przyswajanie i ubytek żelaza z organizmu
są precyzyjnie kontrolowane. Rzecz w tym, by przyjąć żelaza dokładnie
tyle, ile straciliśmy. Przekroczenie limitu mogłoby być szkodliwe dla
zdrowia. Przeciętna dieta zapewnia ok. 20 mg żelaza. Wydaje się, że to
więcej niż trzeba. Problem w tym, że krwioobieg może absorbować tylko 2
mg. Większa część dostarczanego żelaza opuszcza organizm z różnych
względów: albo jest to żelazo w formie nieprzydatnej, albo jest ona
związane z niestawialnymi częściami jedzenia. Niedobór żelaza jest
bardziej prawdopodobny niż nadmiar – na tę dolegliwość choruje ok. 500
milionów osób na świecie podejrzewanych o anemię. Sytuacja będzie się
pogarszać, gdyż wysokoplenne rośliny wyhodowane dla zapewnienia
światowej podaży żywności są ubogie w żelazo.
W organizmie żelazo silnie wiąże się z
transferyną, białkiem znajdującym się w limfie i innych płynach
fizjologicznych, przenoszącymi metal między komórkami. Transferyna wiąże
żelazo bardzo mocno, przez co działa jak niezwykle skuteczny
antybiotyk. Chroni przed dostaniem się metalu w „niepowołane” ręce,
czyli przed zaabsorbowaniem go przez atakujące organizm bakterie.
Potrzebują one żelaza dla procesu namnażania. Mleko matki również
zawiera odmianę transferyny, laktotransferynę, białko jaja kurzego
zawiera ovotransferynę. Obie odmiany służą wiązaniu żelaza i obie w
efekcie służą jako ochrona przed bakteriami.
Niektórzy zatrzymują zbyt dużo żelaza i
cierpią na jego nadmiar, co może mieć katastrofalne skutki. Nadmierny
poziom żelaza w mózgu prowadzi do takich schorzeń degeneracyjnych, jak
choroba Parkinsona. Osoby chorujące na genetycznie uwarunkowane
schorzenie hemochromatozę gromadzą nadmierną ilość żelaza w trzustce,
wątrobie, śledzionie oraz sercu, co zakłóca normalną pracę tych
narządów. Chorzy przyjmujący wiele transfuzji ze względu na okoliczności
swej choroby (anemia, a zwłaszcza talasemia) również kumulują za dużo
żelaza. W przeszłości umierali ze względu na przedawkowanie żelaza. Dziś
otrzymują leki chelatujące, ułatwiające odprowadzenie nadmiaru żelaza
poza organizm.
Nadmiar żelaza w organizmie może
prowadzić też do nowotworów. Badanie wykazują, że u osób poddawanych
licznym transfuzją w przypadku talasemii oraz u pracowników kopalni
żelaza i hut występuje większe prawdopodobieństwo zachorowania na raka. W
Rosji przez wiele lat określano raka jako „rdzawą” chorobę, być może w
ten sposób oddając związek między żelazem a zachorowalnością. Na razie
trudno znaleźć inną przyczynę szkodliwości żelaza niż generowanie przez
nie rodników. A wiadomo, że rodniki te mają właściwości rakotwórcze.
Mimo, że żelazo jest czwartym pod
względem zawartości pierwiastkiem skorupy ziemskiej (po tlenie, krzemie i
glinie), są na naszej planecie takie obszary, na których żelaza jest
tak mało, że wpływa to na możliwość rozwoju życia. Dzieje się tak na
olbrzymich wierzchnich połaciach oceanów, które są bardziej pozbawione
życia, niż jakiekolwiek pustynie. Wydawać by się mogło, że morza kipią
życiem, ale jest to prawda w odniesieniu do kilku tylko obszarów, które w
efekcie są nadmiernie eksploatowane. Ponad 80% oceanów jest całkowicie
pustych. W połowie lat 80. XX wieku John Martin z Moss Landing Marine
Laboratories z Kalifornii postawił tezę, że na skutek braku żelaza w
powierzchniowej warstwie oceanu nie mógł rozwijać się plankton. Bez
niego zaś nie mogą rozwijać się inne formy życia morskiego.
W połowie lat 90. tezę Martina
weryfikował wspólny, amerykańsko-brytyjski zespół badawczy. Badacze
zastosowali siarczan żelaza do użyźnienia obszaru 60 km2 Pacyfiku, za
zachód od wysp Galapagos. Wyniki były oszałamiające. W ciągu tygodnia
pustynny fragment oceanu zakwitł i zabarwił się na zielono od planktonu.
To był najlepszy dowód na to, że możemy nawozić ocean podobnie jak
nawozi się ziemię. Na dodatek można to robić stosując siarczan żelaza,
łatwy do uzyskania z każdego starego kawałka żelaza. Morza mogą
zakwitać, stając się morskimi cudownymi krainami pełnymi życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz